Proszę, aby ciśnienie mi się unormowało, aby Nikodema nie bolała głowa, aby został wyleczony z zatok, aby chętnie się uczył nie miał problemów z nauką oraz aby zaczął jeść i przybierał na wadze. Proszę, aby mama moja zaczęła wychodzić z domu nie bać się kontaktu z ludźmi i więcej się uśmiechała.
Maja Staśko zapowiedziała jednak, że uda się dziś na policję, żeby zgłosić opisywane wcześniej groźby. "Idę z prawnikiem, bo sama boję się wychodzić z domu" — przekazała. Twitterowy ban dla Mai Staśko Dodatkowo w wyniku licznych zgłoszeń Maja Staśko została zablokowana na Twitterze.
Rozpoznanie zespołu lęku napadowego opiera się nie tylko na typowym przebiegu objawów, ale i wykluczeniu innych przyczyn. Dlatego wskazane jest wykonanie aktualnych badań laboratoryjnych oraz EKG. Proszę w tym celu udać się do lekarza rodzinnego, który po osobistym badaniu zaleci potrzebne badania dodatkowe.
Otóż jestem już matką, mam 19 lat, mieszkam z narzeczonym, problem w tym, że boję się każdej nadchodzącej nocy. Nie wiem czy to choroba, czy po prostu już tak mam. Każdego wieczoru, kiedy położymy się do łóżka, a partner już zaśnie, ja rozglądam się po pokoju i nasłuchuję głosów, czy nikogo nie ma.
Ten fakt mimowolnie skłania mnie do myśli, że pojawiła się inna kobieta, o czym nawet nie chce mi się myśleć. Z każdym dniem moje podejrzenia stają się coraz silniejsze. Mam bardzo dobrego męża, mogę tylko pomarzyć o takim mężczyźnie. Bardzo boję się go stracić, nawet nie wyobrażam sobie, jak będę bez niego żyć.
Witam, tydzień temu zostałam pobita przez przypadkowego przechodnia. Niestety nie złapali go jeszcze a ja nie potrafię opanować swoich leków. Boję się wychodzić z domu a jak już idę to przy każdym mijanym mężczyźnie dopatruje się sposobu poruszania sprawcy. Przy każdej mijanej osobie mam serce w gardle.Nie ufam nikomu.
Bawił się. Około 10 dostałam telefon, to była pani z przedszkola, powiedziała, że Mikołaj się zakrztusił, czy mogę jak najszybciej przyjechać – opowiadała pani Michalina, matka 3-letniego wówczas Mikołaja. Na miejscu okazało się, że stan chłopca, który zakrztusił się winogronem, jest bardzo poważny.
Boję się wyjść z domu, bo będą mnie szukać na Spotted. 74 likes. Jesteś młoda i piękna? Jesteś czarujący i przystojny? Wasze oczy, uśmiechy czy spojrzenia powo
2021-11-09 | Pytanie o Psychologia | 1 min czytania. Od roku prawie nie wychodzę z domu, mam lęki, że zemdleję, jak już gdzieś pojadę, to robi mi się słabo i muszę wracać do domu. W domu czuję się dobrze, od razu mijają te problemy.
Boję się tylko, że jeżeli nastąpi gwałtowny wzrost liczby zachorowań, będzie trudno z powrotem narzucić rygory, np. nikt nie uwierzy w nowe statystyki. Skoro nas raz oszukano, teraz nie
g0aM1Gf. Boję sie wychodzic z domu. - maka - 14 Lis 2008 Jesli ktoś ma podobny problem fajnie by bylo pogadac. Od dluzszego czasu nie wychodze z domu. Dokladniej zapuszczam sie najdalej na 100m +- poza ogrodzenie domu. Dalej nie dojde. Trudno mi opisac uczuci leku jaki mi wtedy towazyszy. Wiem jedno, musze byc blisko domu, to moj punkt odniesienia. Zawsze mialam problemy z nerwica ale to... Nawet jazda samochodem budzi strach. Zaczelo sie od napadow paniki w rożnych miejscach poza domem. Teraz lecze sie i chodze na psychioterapie. Takie Zycie jest nie do zniesienia. Nic nie moge sama zrobic, ani pojsc po zakupy ani do fryzjera. O pracy nie wspomne. Mam teraz malutkie dziecko i z wuzkiem krece sie tylko kolo domu. Tragedia. Jak z tym zyc? Re: Boję sie wychodzic z domu. - Sosen - 14 Lis 2008 Żyć chyba ciężko. A leczyć to już chyba sprawa twojego terapeuty. Jak każde zaburzenie lękowe można z tego wyjść. Re: Boję sie wychodzic z domu. - maka - 14 Lis 2008 no nie wiem. Czasami mam watpliwosci. To juz tak dlugo trwa.. Re: Boję sie wychodzic z domu. - nenette - 14 Lis 2008 czesc maka rozumiem Cie doskonale cierpie na to samo, to strasznie wyniszczajace. raz przez miesiac ani razu nie wyszlam z domu (a mam 18 lat). mam wielki problem zeby wyjsc gdziekolwiek- nie tylko do szkoly, ale tez na impreze, zwykle spotkanie ze znajomymi, nawet do ksiosku, fryzjera do sklepu przy mojej ulicy po chleb doslownie gdziekolwiek. kazde wyjscie to wielka wyprawa do ktorej zbieram sie caly dzien, a czasem wiele miesiecy. teraz wychodze praktycznie tylko na terapie raz w tygodniu. moja pani psycholog oprocz terapii zaproponowala wizyte u psychiatry, ktory mam nadzieje przepisze mi leki pomagajace na takie stany lekowe- podobno w przypadku fobii spolecznej najskuteczniejsze lecznie to terapia plus leki, ale to tez sprawa indywidualna. jednak jesli chodzisz tylko na terapie to mozesz spytac psychologa co sadzi o braniu lekow w Twoim przypadku, moze one by Ci pomogly? pozdrawiam cieplo Re: Boję sie wychodzic z domu. - shade - 14 Lis 2008 gdyby nie szkoła, to też siedziałabym cały czas w domu, pewnie da się to wyleczyć, ja nie próbowałam, ale może jednak watro byłoby spróbować.. Re: Boję sie wychodzic z domu. - Naturelle - 14 Lis 2008 także boję się wychodzić z domu...tzn. od 2 miesięcy mniej, bo także leczę się czyli - terapia + leki i mogę wyjść bez płaczu, lamentu i rezygnacji - tak jak to było wcześniej. nadal mam paraliżujące uczucie ale nie jest to już nie do przezwyciężenia. kiedy potrafiłam tydzień przesiedzieć w domu i nawet nie móc wyjść po bułki za róg.... to tak boli, wiem... z tym nie można zyć. z tym trzeba walczyć i tyle. narazie wraz z psychologiem walczę o to abym nie bała się siedzieć w tramwaju... ,masakra, ale może pomoże? trzymaj się i lecz. z tym sama sobie nie poradzisz. lęk trzeba przezwyciężać a nie sobie "odpuszczać" Re: Boję sie wychodzic z domu. - maka - 15 Lis 2008 ja biore lek, nazywa sie "paro merck" bo do psychiatry tez chodze. ale to dopiero od miesiaca. przed kazdym wyjazdem z domu wspomagam sie dodatkowo hydroxizina. Re: Boję sie wychodzic z domu. - nenette - 15 Lis 2008 robisz wszystko co mozesz wiec na pewno bedzie lepiej, w kazdym razie mi tak mowi sztab ludzi zajmujacych sie moja chora psychika czyli znajomi rodzina i psycholog. Re: Boję sie wychodzic z domu. - Victor Mancini - 15 Lis 2008 styczen, luty, i kawalek marca tego roku. Agorafobia na maksa. Tylko po zakupy w kapturze. Zazegnana na dzien dzisiejszy. Re: Boję sie wychodzic z domu. - maka - 15 Lis 2008 To super, gratulacje , jak ci sie to udało? hock: Re: Boję sie wychodzic z domu. - Victor Mancini - 16 Lis 2008 paroksetyna, psycholog i Bog. Re: Boję sie wychodzic z domu. - eric - 16 Lis 2008 Ja mimo fobii nie boje się wychodzić z domu, mimo to i tak rzadko wychodzę bo po prostu nie mam po co, chyba że jade rowerem 5km na osiedle gdzie znam 1 osobę z klasy (też FS) i kilku jego kolegów i tam sie "zabawić" ale ty raczej ogranicza się do ciepłych miesięcy, poza tym tylko szkoła i czasem jak mi rodzice każą iść po zakupy. Re: Boję sie wychodzic z domu. - maka - 16 Lis 2008 to i tak jewstes dobry. ja nie dałabym rady. bynajmniej teraz. moze za jakis czas. mam nadzieje. modle sie o to. trezeba czasu. wierze w to. Re: Boję sie wychodzic z domu. - Victor Mancini - 16 Lis 2008 Fobia Spoleczna i Agorafobia nie sa tozsame. Re: Boję sie wychodzic z domu. - Mursilis - 17 Lis 2008 Ja tez mam z tym problem. W wakacje nie wychodziłem w ogóle z domu, tylko do kiosku. Od pażdziernika jeżdżę na uniwerek na drugi koniec miasta, a to mnie szczególnie przytłacza jeszcze jak zajęcia mam w różnych godzinach i muszę krążyć tam i z powrotem. Ogólnie czuję sie trochę gorzej teraz Re: Boję sie wychodzic z domu. - maka - 17 Lis 2008 Boze, to i tak cie podziwiam. Ja bym nie dała rady. Jutro mam wizyte u psychiatry i psychologa. Ide z obawami i nadziejami. Ide -jade, moj mąz sie specjalnie zwalnia z pracy zeby mnie tam dostarczyc i poczekac bo przeciez ja nie dam rady sama. Jestem totalnie od niego zalezna i widze jak go to meczy. A szpital mam naprawde blisko. Koszmar. Re: Boję sie wychodzic z domu. - jestem sobie - 06 Lut 2009 maka napisał(a):Jutro mam wizyte u psychiatry i psychologa. Ide z obawami i nadziejami. Ide -jade, moj mąz sie specjalnie zwalnia z pracy zeby mnie tam dostarczyc i poczekac bo przeciez ja nie dam rady sama. Jestem totalnie od niego zalezna i widze jak go to meczy. A szpital mam naprawde blisko. Koszmar. Maka, naprawdę ci współczuję. Miewam takie okresy. Czasem jest to bardziej nasilone, czasem mniej. Tak ogólnie to właśnie ostatnio mnie denerwuje ta zależność od męża. No, kobieta w kwiecie wieku, a tu numery jak u dziecka. Czy mogę zapytać czego się boisz kiedy jesteś poza domem? Czy masz jakieś konkretne myśli, które powodują te lęki? Re: Boję sie wychodzic z domu. - Rumbajło - 06 Lut 2009 nie miałem nigdy agarofobii, jeśli nie wychodziłem z domu, to dlatego, że bałem się ludzi i bardzo się stresowałem; wydaje mi się, że było to skutkiem braku nawyku; jeśli teraz nie wychodzę, to dlatego, że nie mam dokąd Re: Boję sie wychodzic z domu. - jestem sobie - 06 Lut 2009 A ja nie umiem do końca rozeznać przyczyny mojego lęku. Przede wszystkim nie do końca rozumiem chyba agorafobię. Jeśli chodzi o lęk związany z wychodzeniem z domu, to ja się między innymi boję, że coś mi się stanie na ulicy i - no nie wiem - zasłabnę i będzie wielkie widowisko. Ale też boję sie, że mogłabym umrzeć na ulicy i nikt by mi nie pomógł. To znaczy nie pomógł by mi zanim bym jeszcze umarła. Ale najbardziej chyba boję się robić widowisko. Zdarzyło mi się kilka razy, że zasłabłam na ulicy i bardzo się tego wstydziłam. Potem zaczęłam się bać wychodzenia, bo bałam się, że to się powtórzy. Re: Boję sie wychodzic z domu. - Niered - 07 Lut 2009 a czym to zasłabnięcie mogło być spowodowane? Re: Boję sie wychodzic z domu. - jestem sobie - 07 Lut 2009 Wydaje mi sie, że zbyt wysoka temperaturą. Ale wiesz, ważne jest dla mnie co mi się potem uruchamiało - ano skojarzenie i już jak tylko było za gorąco to ja w lęku, że zasłabnę i zrobię widowisko. No bo trzeba być zawsze zwartym i gotowym do działania, a ja nie jestem no i robię z siebie pośmiewisko i przedstawienie. Ale też może miałam jakieś lęki, których nie umiem sobie skojarzyć. Wiesz, jakaś myśl powoduje jakieś emocje. Na razie nie umiem uchwycić nic więcej poza tym, co napisałam w poprzednim akapicie. Liczę na to, że jeśli jest jakieś drugie dno moich zasłabnięć i lęków to może tutaj z wami je odkryję i usunę. Ha, tak mi się marzy. Re: Boję sie wychodzic z domu. - malamutek - 10 Mar 2009 Fobia społeczna często lubi iść w parze z agorafobią. Wiem coś o tym. Też miałam momenty, gdy bałam się wyjść z domu. Mój pokój był moim azylem, jedynym miejscem gdzie czułam się naprawdę bezpiecznie.. Żeby z tym walczyć kupiłam sobie... psa. To obowiązek, trzeba z nim wychodzić, czasem pojechać do weterynarza. Mam go 5 lat. Codziennie mam powód by wyjść z domu. Udało mi się zrobić prawo jazdy, ale ile stresu i potu mnie to kosztowało wiem tylko ja. No i może wy? Bywa ciężko, ale warto iść do przodu.. Pomalutku. Małymi kroczkami, ale do przodu. Re: Boję sie wychodzic z domu. - Danika - 11 Mar 2009 Na początku miałam to samo. Strach przed wyjściem, ale z czasem jak brałam leki chodze wszędzie. Oczywiście pojawiają się lęki, ale jakoś radzę sobie z nimi. Bywają dni kiedy boję się iśc gdziekolwiek choćby i blisko domu. Niestety taka nasza okropna dolegliwośc... . Re: Boję sie wychodzic z domu. - Aja101 - 11 Mar 2009 Leki biorę dopiero tej pory unikałam dużych sklepów,kościoła, robiło mi się słabo,gorąco .Mam nadzieję,że po lekach to długo rwa taki leczenie fobi? Re: Boję sie wychodzic z domu. - Sosen - 11 Mar 2009 Zazwyczaj leki w przypadku skuteczności bierze się przez 6 miesięcy. Wtedy można odstawić i efekt utrzymuj się jeszcze potem. Ile się on utrzyma zalezy od osoby. Ale nie słyszałem o osobie wyleczonej z fobii za pomocą leków, tzn że brała przez jakiś czas odstawiła i fobia nie wróciła. Co jak co, ale to są substancje psychoaktywne i działają okresowo.
Kiedy dom staje się bezpieczną świątynią, w której nie dopadają nas lęki, a kiedy to staje się więzieniem, z którego nie możemy wyjść? Przytoczę wam historię jednej pacjentki. 35 kobieta z 8-letnią córką, która po latach walki w sądzie uwolniła się od byłego męża kata, który gnębił ją psychicznie, krytykował, obwiniał za wszystko. Po przeprowadzce do innego miasta i uzyskaniu godnych alimentów pozwoliła sobie zaryzykować i zawalczyła o lepszą pracę w księgowości. Cieszyła się, że jej córka odżyła, że zaczęła się uśmiechać i spać bez conocnych koszmarów. Miała wrażenie, że wreszcie wyszła na prostą. Była spokojna. Aż pewnego letniego popołudnia stojąc w kolejce w aptece, zaczęła czuć, że odpływa, że nogi ma jak z waty i bała się, że upadnie. Serce jej biło bardzo szybko, pociły jej się ręce, nie mogła złapać oddechu, czuła, że się dusi. Musiała kupić ten lek dla chorej matki, ale z drugiej strony myślała, że zemdleje, upadnie. Przestraszyła się. Musiała wyjść ze sklepu i wziąć głeboki oddech. Po kilku minutach „wróciła do siebie”, ale taka psychiczna ociężałość pozostała do końca dnia. Nie miała czasu nad rozczulaniem się nad sobą. Miała córkę do wykarmienia i chorą matkę, nad którą pieczyła opiekę. Prawie zapomniała o tym epizodzie, aż do kolejnego, który tym razem zdarzył się w banku. Musiała wyjść z umówionego spotkania, bo „nie mogła oddychać” w tak klaustrofobicznym pokoju. W ciągu następnych 6 miesięcy kolejne epizody zdarzyły się w supermarkecie, na poczcie, w poczekalni u lekarza. Aby czuć się pewniej zabierała ze sobą córkę, którą trzymała pod rękę, jak tylko serce kołatało, oddech przyśpieszał, a nogi robiły się z waty. Załatwiała wszystkie sprawunki po pracy, jak tylko córka wracała ze szkoły. NIezbyt się to podobało dziewczynce, bo musiała tylko latać między apteką, przychodnią, osiedlowymi sklepikami. Wtedy pacjentka zaczęła unikać chodzenia do banku (wszystko załatwiała przez home banking), nauczyła się robić duże zakupy online. Wytłumaczyła, że nie musi chodzić do kina, na koncerty z córką, a na szkolne występy zabierała ze sobą schorowaną matkę. Jej terytorium ograniczało się do znanych ulic prowadzących do pracy, potem do szkoły i przydomowych sklepików. Z czasem ta przestrzeń kurczyła się coraz bardziej. Nie wyjechała na wakacje, córkę wysyłała na kolonie, tłumacząc, że musi pracować. Odmawiała koleżankom z pracy na wieczorne wyjście do kina, czy do restauracji. Omijała nowe, nieznane jej miejsca. Kiedy ograniczyła swoje życie do minimum – lęki i objawy somatyczne ustały. Jaka ulga. Ale co to było a życie. Nie miała w nim prawie żadnych przyjemności! Dom, praca, szkoła, dom, praca, dom, praca, dom, dom, dom. Wszyscy wokoło jakoś się do tego przyzwyczaili, córka była częściej u koleżanki niż w domu. A moja pacjentka zaszywała się wieczorami na Facebooku, Instagramie, pisała na forach, udzielała się na grupach. Niby wszystko było OK, w jej wymówki uwierzyli rodzina i byli znajomi. Córka była zadowolona, że matka jej nie kontroluje. Aż do momentu. Sobota wieczór, córka na piżama party u koleżanki, ona przed telewizorem. Sms od matki (mieszkającej piętno niżej), że spadła z łóżka i nie może się podnieść. Jak się okazało ból był tak silny, że bała się ją podnosić. Wydawało się, że złamała rękę. Zadzwoniła po karetkę, zalecono jej przywieść ją samodzielnie na izbę przyjęć, bo obie karetki były w terenie. W wtedy właśnie uświadomiła sobie, że paraliżował ją strach i sama myśl, że ma pojechać w nocy, nieznanymi ulicami przyprawiał ją o panikę. Nie mogła się opanować. Jej matka samodzielnie usiadła na łóżku, wyła z bólu, a córkę sparaliżował strach. Nie potrafiła się przemóc, więc wydzwaniała na 112 czekając, jak tylko zwolni się karetka i przyjedzie do nich. Nie wiedziała kogo jeszcze poprosić o pomoc, bo zaniedbała relacje przyjacielskie i zbytnio się wstydziła, aby o do kogoś dzwonić. Karetka przyjechała o w nocy, jej matce założono gips (Na szczęście nie miała złamania z przemieszczeniem) i następnego dnia wróciła do domu. Niby wszystko wróciło do normy, ale coś pękło w mojej pacjentce. Nie mogła sobie wybaczyć, że tak nieudolnie zareagowała. Wtedy też uświadomiła sobie, że ma problem. To nie tak, że czuła się dobrze w domu. Bała się wychodzić z domu, bała się, że takie ataki paniki pojawią się w różnych sytuacjach. Chciała żyć i cieszyć się życiem. Ale lęki były silniejsze. Sytuacja z matką uświadomiła jej, że musi rozwiązać swój problem z lękiem. Ale nie wiedziała jak. Najpierw czytała różne fora, ale uświadomiła sobie, że czytanie „że z nerwicą trzeba nauczyć się żyć”, że niektórzy leczą się już od wielu lat bez rezultatów, jeszcze bardziej wpędzało ją w depresyjny stan. Lekarz pierwszego kontaktu zapisał jej leki ansjolityczne, ale ona bardzo się bała, że będą miały negatywny wpływ na jej życie. Bała się leków. Wreszcie znalazła mnie na internecie i odbyłyśmy pierwszą darmową sesję terapeutyczną. W ciągu kolejnych codwutygodniowych konsultacji, zrozumiałyśmy lepiej jak działa problem, co go pogłębia, co nie pomaga. Wyeliminowaliśmy błędne rozwiązania, zrozumiałyśmy jak działa lęk, jak radzić sobie ze strachem. Praktyczne strategie sprawiły, że stopniowo zaczęła oddalać się od domu, wykonując ćwiczenie „mapa granic”. Najpierw piechotą, potem samochodem, zaczęła oswajać się z otoczeniem mając ” w kieszeni gotową do użycia strategię”. Widząc, że „nic się nie dzieje, czuła się coraz bardziej pewna siebie, zaczęła coraz chętniej „ryzykować”. Umawialiśmy się na konkretne zadania do wykonania „na naszych zasadach”. W ciągu następnych 6 miesięcy problem lęku został rozwiązany. Byłyśmy gotowe na stopniowe projektowanie swojego nowego życia, nowych społecznych relacji, lepszej relacji z córką i oduzależnienia się od matki. Ten etap terapii zajął nam trochę więcej czasu, ale napewno możemy powiedzieć, że było warto. Po roku od rozpoczęcia terapii, już była pacjentka odbudowała swoje stare dobre znajomości, zaczęła spędzać z córką czas poza domem, ciesząc się wspólnie z życia. Dopiero teraz, po 18 miesiącach bez napadów paniki możemy powiedzieć, że problem został rozwiązany. A jeśli dzieje się coś nieplanowanego, poza kontrolą, ex pacjentka wie, co robić, aby wytłumić problem w zalążku. Psycholog, Psychoterapeuta Strategiczny, Coach, Trener Misją tego bloga jest pokazanie, że z wielu problemów, trudności można wyjść, a najlepszym rozwiązaniem jest krótkoterminowa terapia strategiczna. Dlaczego? - Bo jest w stanie wprowadzić zmianę w życiu człowieka cierpiącego na depresję, nerwicę, nerwicę natręctw, bulimię, itp. W jakim czasie? - PIerwsze efekty wydać już po kilku spotkaniach, które odbywają się raz na 2 tygodnie. - Bo pracuje na celach SMART, jest praktyczna, wykorzystuje techniki psychologiczne, które nie są jeszcze znane w Polsce (Centrum Terapii Strategicznej znajduje się we Włoszech, w Arezzo). Warto spróbować coś nowego, co naprawdę działa. Chcesz mnie lepiej poznać wejdź na stronę Chcesz się umówić na konsultację online poprzez Skype (igp_open), napisz maila na info@ Jeśli mieszkasz we Włoszech, albo jesteś przejazdem, to wpadnij do mojego gabinetu w Modenie , dzwoniąc wcześniej na 0039 334 81 31 045. pozdrawiam, mgr Agata Rakfalska Vallicelli View more posts Zobacz wpisy
Witam! Nieprzyjemne objawy, które Pani wymieniła, należą do grupy zaburzeń lękowych. Lęk przed wychodzeniem z domu czy podróżą jest typowy dla agorafobii. Zaburzenie to charakteryzuje się silnym napięciem, a niekiedy lękiem, które pojawiają się w sytuacji konieczności opuszczenia domu, mieszkania czy innego miejsca, w którym osoba czuje się bezpiecznie, "u siebie". Taki niepokój podczas opuszczenia domu z reguły zmniejsza obecność kogoś bliskiego, zaufanego. W Pani przypadku omdlenia mogły wywołać lęk przed taką sytuacją. Proszę zrobić listę rzeczy/czynności, które mogą pomóc Pani zapobiec ewentualnemu omdleniu (np. schylenie głowy do ziemi, kiedy robi się Pani słabo, wzięcie kilku głębokich spokojnych oddechów i in.) oraz takich, które mogą pomóc w przypadku takiej sytuacji. To powinno zmniejszyć lęk przed zasłabnięciem. Zaburzenia lękowe leczy się poprzez psychoterapię. Doraźnie, np. podczas wyjazdu, mogą Pani pomóc również leki przeciwlękowe, które w razie konieczności może przepisać psychiatra. Natomiast główną formą leczenia jest psychoterapia. W przypadku fobii, lęku - szybkie i skuteczne efekty przynosi psychoterapia poznawczo-behawioralna. Psycholog nie utwierdzi Pani w przekonaniu, że coś jest z Panią nie tak :-)), proszę się tego nie obawiać. Zaburzenia lękowe tego rodzaju zdarzają się bardzo często, są możliwe do wyleczenia, na tym właśnie polega praca z psychoterapeutą. Taka osoba może Panią uspokoić, wesprzeć, ukierunkować proces terapeutyczny. Dołować - zdecydowanie nie. Zachęcam do psychoterapii. Trzymam kciuki, pozdrawiam!